niedziela, 18 marca 2012

The Artist (Artysta) - recenzja

Właśnie wróciłam z kina. Seans popołudniowy. Mimo że film grany jest namiętnie od kilku dobrych tygodni, na sali całkiem spora liczba widzów. Udało mi się nawet zapłacić tylko 3,50 euro (dzięki wiosennym promocjom, które trwają 3 dni, normalnie bilet kosztuje 8,20-9,20 euro). Po 10 minutkach reklam w końcu ekran został zdominowany przez dwa kolory: czarny i biały. Siedzę i czekam na rozwój akcji. Od pierwszych chwil można poczuć się jak na prawdziwym filmie niemym. Każdy element scenografii, kostiumy, gesty, mimika dopracowane są w najdrobniejszych szczegółach. Film idealnie wpasowuje się w konwencję kina niemego i przenosi nas w lata 30 ubiegłego stulecia. Aktorzy grają świetnie. Nawet nauczyli się stepować. Wytresowany piesek, który nie odstępuje głównego bohatera prawie na krok, podobno posiada już swój fanklub na FB. Muzyka świetna. W ogóle nie odczuwa się braku słów. Historia dość prosta z morałem. Można łatwo przewidzieć jej koniec, ale nie o skomplikowaną fabułę tutaj przecież chodzi. Mam tylko jeden problem z tym filmem, a raczej z aktorem odtwarzającym główną rolę: mam dość duże wątpliwości co do faktu, że otrzymał za nią Oscara. Jean Dujardin, którego lubię i szanuję, gra bardzo dobrze, ale według mnie nie zjawiskowo. Jego rola nie jest jakoś bardzo złożona psychologicznie, aby mógł w niej przekroczyć własne granice. Nie wiem, czy Akademie zaślepiła konwencja filmu, czy pozostali nominowani w tej kategorii aktorzy zagrali gorzej od niego :/ Mimo to film gorąco polecam! Nie zgadzam się z Agnieszką Holland, że jest on "wydmuszką". Dzięki niemu można pod innym kątem spojrzeć na grę aktorską i formę przekazu samą w sobie.   

Kilka wyrażeń związanych z filmem :

incarner un rôle - wcielić się w rolę
tourner un film - kręcić film 
coupez! - cięcie
faire des claquettes - stepować
dresser un chien - tresować psa

2 komentarze:

  1. Też oglądałam ten film dopiero kilka dni temu i mam podobne odczucia. Fajny film, ale oglądałoby mi się lepiej bez tego całego oscarowego szumu. Nastawiałam się na fajerwerki, których nie było.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie. Film niestety ugiął się pod ciężarem tych wszystkich nagród... :/ Konwencja przysłoniła treść, a chyba powinna być tylko dodatkiem do opowiadanej historii.

    OdpowiedzUsuń