sobota, 30 sierpnia 2014

4 x chou

Wakacje dobiegają końca. Bikini (un bikini / un deux-pièces) powędrowało na dno szafy. Czas zabrać się za robienie zimowych zapasów tłuszczyku ;) Niezawodny w tej materii jest oczywiście cukier (le sucre), w każdej postaci. Dziś zdradzę Wam, jak szybko i skutecznie dorobić się fałdek tłuszczu (des bourrelets) na brzuchu oraz na bioderkach (te drugie potocznie nazywane są przez Francuzów des poignées d'amour* :) 

* une poignée oznacza uchwyt, rączkę, czyli jak łatwo się domyślić fałdki tłuszczu na biodrach kobiety to miejsce, za które mężczyźni chętnie chwytają w trakcie miłosnych igraszek ;)

Otóż moi drodzy Czytelnicy, jedzcie ptysie ! Ptyś po francusku to un chou. Tak, tak, dobrze kojarzycie. Un chou oznacza również kapustę :) 

Żródło : Internet
Żeby dieta była naprawdę skuteczna, proponuję :

- na śniadanie : des choux à la crème, czyli ptysie z kremem

Źródło : Internet


- na obiad : des chouquettes, czyli ptysie posypane cukrem perłowym; nie znam dziecka, które by za nimi nie przepadało! 

Źródło : archiwum własne

- na kolację : des profiteroles, który jest bardzo popularnym deserem serwowanym we francuskich restauracjach; są to ptysie wypełnione lodami waniliowymi, polane ciepłym sosem czekoladowym

Źródło : Internet

Między posiłkami możecie skusić się na une religieuse, czyli ciastko składające się z dwóch ptysiów wypełnionych kremem czekoladowym lub kawowym, które  według mnie kształtem przypomina bardziej bałwana niż zakonnicę :P ; dostępny prawie w każdej boulangerie 

Źródło : Internet

W weekend natomiast, jeśli dopisze Wam szczęście i zostaniecie zaproszeni na  ślub, zyskacie dodatkowe kalorie dzięki ptysiowemu pièce montée, który jest popularnym francuskim tortem weselnym.

Źródło : Internet

Każdy z gości otrzymuje przynajmniej po jednym ptysiu w towarzystwie innych ciast. Ptysie w tej wersji rzadko mi smakują, bo często są suche i twarde. 

Ewentualnie, na dobitkę, można połasić się na ptysiowy Paris-Brest, czyli idealny deser dla miłośników kolarstwa  lub na zwyczajny eklerek :) 

Conseil : Pour votre santé, évitez de manger trop gras, trop sucré, trop salé :P

Ciekawostka : ptysiem vel kapustką można również nazwać swojego ukochanego lub swoją ukochaną. Więcej na ten temat TUTAJ.

------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czujesz niedosyt?
Zajrzyj na Facebook, Youtube lub Quizlet :) 
------------------------------------------------------------------------------------------------------

12 komentarzy:

  1. Artykuł super ! Mi osobiście "des poignées d'amour" kojarzył się z tak zwanymi " boczkami" czyli bliżej bioder niż brzucha . Fajnie , że dowiedziałam się czegoś nowego. Pozdrawiam <3 Elżbieta,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że wpis się podoba :)
      Wspominam w nim właśnie o tłuszczyku na bioderkach, czyli boczkach.
      Może niezbyt jasno to napisałam ...

      Usuń
  2. To mi teraz proszę natychmiast jedno albo dwa, albo najlepiej trzy un chou przesłać :D Nie ma, że narobisz smaka, a potem zostawisz na pastwę losu :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jak będziesz do Oli wysyłać to i ja poproszę ;)

      Przy okazji- mam w podręczniku tekst o nim (przepis) i uczniowie zawsze się dziwią jak to w ogóle się trzyma w całości ;) A w książce "M jak Merde" główny bohater tworzy właśnie taką "pièce montée" z... fig ;)

      Usuń
    2. Czyli mój szatański plan dręczenia Was przez kubki smakowe zadziałał se se se ;)

      Fajnie również wygląda i smakuje pièce montée z macarons :D:D

      Usuń
  3. Witam
    Jako fanka języka francuskiego oraz kalorycznych słodkości bardzo mnie cieszą Pani kulinarne wpisy. Jakiś czas temu natknęłam się na "ptysiowy tort" weselny pod nazwą Croquembouche.
    Poniżej link do zdjęć i przepisu.

    http://www.mojewypieki.com/przepis/croquembouche

    Pozdrawiam cieplutko ze Straszyna
    Aga Z

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że będę musiała częściej przemycać na blogu kulinarne ciekawostki :)

      Usuń
  4. No gdyby ktoś na moje fałdki mówił "des poignées d'amour" niechętnie bym się ich pozbywała ;)
    Na blogu jeszcze nie mam przepisu na ptysie, a więc muszę się zabrać za ich pieczenie, no i za nadrabianie straconego przez wakacje tłuszczyku :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, że urocza nazwa? Wystarczy odpowiedni dobór słów i rzeczywistość nabiera nowego znaczenia ;)

      Usuń
  5. Hej,
    uwielbiam wpisy o jedzeniu :) Tylko... jak to się mówi "zabiłaś mi ćwieka". Już myślałam, że rozróżniam boulangerie od patisserie. To pierwsze jako piekarnię to drugie jako cukiernię/ciastkarnię, a tutaj ptysie w boulangerie... Czy Francuzi to rozróżniają?
    EwaK.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Często w boulangerie można również kupić ciastka, tarty, torty, etc. Wybór jest jednak mniejszy niż w patisserie i są to standardowe wyroby. Jest również wiele miejsc, które łączą w sobie i jedno i drugie i wtedy można mówić o boulangerie-patisserie :)

      Usuń
  6. Ty to jesteś! Uwielbiam Cię i Twoje poczucie humoru:) a przed snem na dokładkę można sobie wszamać un éclaire au café:D

    OdpowiedzUsuń